Uśmiech Dostojewskiego - Repertuar - Chojnickie Studio Rapsodyczne

Znajdź nas na Facebooku!

Uśmiech Dostojewskiego

W obecnym repertuarze
Uśmiech Dostojewskiego
Premiera: 10 listopada 2011 muzyka: Paweł Szumski
Reżyseria: Stanisław Miedziewski Obsada: Grzegorz Szlanga

- Grand Prix na XVI Ogólnopolskim Festiwalu "O Laur Rodu Górków" Szamotuły 2012

- III nagroda w finale monodramów 57.OKRu w Słupsku 2012

- I nagroda na wojewódzkim etapie OKR'u w kategorii Teatr Jednego Aktora za spektakl "Usmiech Dostojewskiego" w Poznaniu i awans do finału monodramów w Słupsku

- wyróżnienie na Ogólnopolskim Festiwalu Monodramów w Gorzowie Wlkp 2012

 

Ale zobaczcie jak Szlanga to gra! Ile tonów potrafi wydobyć z miłosnego uwiedzenia przez Lolitę i jak prowadzi nas przez najbardziej ciemne zakamarki namiętności...

Gazeta Pomorska - Maria Eichler

 

Gazeta Pomorska - Maria Eichler


Szlanga ma trudne aktorskie zadanie, bo przez kilkadziesiąt minut jest sam na scenie, a i rekwizytów ma tylko kilka. Za to aż nadmiar emocji, które ma przekazać, grając nie tylko śmiertelnie zakochanego w Lolicie profesora, ale i ją samą, jej matkę i parę innych "głosów" z drugiego planu.

Trudno oczywiście to zmierzyć, ale energia, która płynie z jego polifonicznej roli, byłaby w stanie w okamgnieniu stopić lód...Szlanga dowcipkuje, ironizuje, a za chwilę skręca się z niemożliwej do opanowania żądzy, rozpacza, wariuje, wyciąga notes - porządkuje emocje. Jest tu tak wielki ładunek rozmaitych uczuć, że w końcówce mamy wrażenie, że zaraz będzie koniec świata i totalna eksplozja. Ale słyszymy tylko, że "Bóg kocha opowieści" i oto jedna z nich zaistniała na deskach domu kultury.

Publiczność wręcz boi się oddychać, by nie zważyć nastroju, nie popsuć tego misterium miłości, obsesji i rozpaczy. Nabokov pisał o tym, że literatura to estetyczna rozkosz. Tu, trawestując, mamy do czynienia z czysto teatralną rozkoszą. Oto patrzymy na człowieka w marynarce i w trochę za dużych okularach, który na początku wydaje się nam taki niepozorny, taki nijaki. I na naszych oczach przeistacza się w gorejący wulkan. Bardzo dobra rola, prosimy o więcej!

 

 

Joanna NOWIŃSKA - recenzja z Koszalina, Teatr DIALOG

 

12 kwietnia 2012 roku Teatr Propozycji „Dialog” gościł mistrza monodramu ze Słupska, Stanisława Miedziewskiego, który przedstawił koszalińskiej publiczności swój nowy spektakl prezentowany przez Grzegorza Szlangę. Inspiracją Uśmiechu Dostojewskiego była Lolita – słynna powieść Vladymira Nabokova. Książka ukazała się w 1955 roku w atmosferze skandalu obyczajowego. Dziś to już szacowna klasyka uznawana za jedno z arcydzieł światowej literatury. A jednak historia obsesyjnej miłości dojrzałego mężczyzny do dwunastoletniej dziewczynki wciąż budzi kontrowersje, a jednocześnie fascynuje kolejne pokolenie twórców. Dzieje miłości niemożliwej dwukrotnie przenoszono na wielki ekran. W teatralnej wersji ta historia jest równie interesująca dzięki pełnej inwencji reżyserii i brawurowemu aktorstwu.

 

Fenomen niegasnącej popularności powieści liczącej sobie już 57 lat, z pewnością nie jest spowodowany jedynie szokującą fabułą. Krytycy literatury podkreślają piękny język Nabokova, mistrzostwo formalne w konstrukcji jakże niejednoznacznego (a może właśnie jednoznacznego?) etycznie bohatera, a także synkretyzm gatunkowy Lolity łączącej elementy melodramatu, kryminału i powieści drogi. Wielkim atutem powieści, być może dostrzeganym i docenianym jedynie przez znawców, są również odniesienia do wielkich dzieł światowej literatury, także do twórczości Fiodora Dostojewskiego. Może właśnie dlatego w teatralnej wizji Stanisława Miedziewskiego pojawia się tajemniczy „uśmiech Dostojewskiego, który świtać zaczyna niczym dalekie, straszne słońce”? Przecież problem winy i kary, jeden z wiodących motywów twórczości wielkiego rosyjskiego pisarza, jest także niezwykle istotny w powieści o pogmatwanych i tragicznych dziejach miłości niemożliwej.

Fabuła Lolity jest dobrze znana. Erotyczna fascynacja, jaką w dojrzałym, wykształconym Europejczyku budzi kapryśna amerykańska nastolatka była również interpretowana na przeróżne sposoby. Przekładając doskonale znaną historię na język teatru, zawsze zaskakujący Stanisław Miedziewski odważnie i nowatorsko odczytuje klasykę. Proponuje spektakl ascetyczny, imponujący intelektualną precyzją, pobawiony zbędnych ozdobników, koncertując się na samej esencji fatalnego zauroczenia pochłaniającego bohatera. Monodram jest także piękną próbą dotarcia o prawdy o człowieku. Reżyser nie usprawiedliwia, nie szuka motywów życiowych wyborów. Próbuje je zrozumieć z należną empatią dla ludzkich emocji, z dystansem i wyrozumiałością. Precyzyjnie konstruuje psychologiczną opowieść złożoną ze sprzecznych motywacji i fatalizmu losu. Nastrój podkreśla sugestywną grą świateł nieomal odrealniających przestrzeń, a sceniczne obrazy nasyca dynamiką budując przejmującą wizję podróży w głąb mrocznych zakamarków ludzkiej duszy.

W aż gęstą od emocji materię widowiska znakomicie wpisuje się nasycona przenikliwym dramatyzmem rola Grzegorza Szlangi. Młody aktor brawurowo wcielił się w postać Humberta, doskonale oddając wszelkie odcienie neurotycznego niepokoju, tak charakterystyczne dla wykreowanego przez niego bohatera. Początkowo Humbert próbuje bagatelizować nagłe zauroczenie pełną wdzięku dwunastolatką. Przecież Lolita jest jeszcze dzieckiem! Nie potrafi jednak zapanować nad narastającą obsesją. Rozpoczyna się pełna erotycznego napięcia psychologiczna gra, a jej efektem jest zaskakująca metamorfoza. Oto kulturalny, wykształcony człowiek zmienia się na naszych oczach w wyrachowanego potwora niecofającego się przed oszustwem i podłym kłamstwem, by tylko zdobyć Lolitę, która stała się „światłem jego życia”.

Grzegorz Szlanga doskonale oddaje ewolucję swojego bohatera wiarygodnie zmieniając się w cynicznego mieszkańca krainy, w której „wolno absolutnie wszystko”. Euforia mija jednak bardzo szybko. U boku młodziutkiej kochanki nieszczęsny Humbert nie ukrywa, że „kona z wyrzutów sumienia i nienawiści do samego siebie”. Więc nawet w tym świecie skrajnego indywidualizmu pozbawionego moralnych zakazów i nakazów, towarzyszy mu poczucie winy, gorycz i przeczucie tragedii wpisanej w historię fatalnego zauroczenia…

 

Aktor wcielił się w rolę Humberta – doktora literatury, który opowiada swoją historię rodzącej się miłości do nastoletniej Lolity. Miłości, a przede wszystkim erotycznej żądzy, która pociągała za sobą nie zawsze pozytywne konsekwencje. Grzegorz Szlanga trzymając widzów w pełnym skupieniu, przeistaczał się kolejno w każdego z bohaterów dramatu, prezentując tym samym swój niebywały talent aktorski. Widzowie mogli chwilami się czuć częścią spektaklu, kiedy aktor deklamując kwestię, zwracał się bezpośrednio do wybranych osób z widowni. Niezwykłe były też zmiany tempa akcji spektaklu, w którym obok spokojnej narracji, pojawiały się passusy kipiące wprost emocjami. Dzięki temu widz nie miał możliwości ani na chwilę odwrócić uwagi od akcji.
Nie był to spektakl lekkiej treści, przeciwnie, zmuszał do oceny postawy moralnej bohatera, który czyny swoje motywował szaleńczą namiętnością do Lolity. Z drugiej strony przecież w każdym człowieku rodzą się namiętności i to jak sobie z nimi radzimy, stanowi w dużej mierze to, jakimi jesteśmy ludźmi. Gdzie jest granica między tym co moralne, a tym co powinno być potępiane? Jakie mamy prawo oceniać drugiego człowieka, nie wglądając pierwej w głąb własnych siebie? Spektakl był przede wszystkim eksperymentem, dla restauracji, aktora i widza. Eksperymentem, który za sprawą prześwietnego Grzegorza Szlangi udał się znakomicie i pozostaje nam tylko czekać na kolejne takie spotkania ze sztuką w Kuźni.
Jeremi Musik

zdjęcia: Daniel Frymark