Dzieło Sztuki - Repertuar - Chojnickie Studio Rapsodyczne

Znajdź nas na Facebooku!

Dzieło Sztuki

W obecnym repertuarze
Dzieło Sztuki
Premiera: 24 września 2010 r. muzyka: SUNKINGROAD
Reżyseria: Grzegorz Szlanga Obsada: Błażej Tachasiuk, Łukasz Sajnaj, Angelika Muzolf/Anna Król, Judyta Tachasiuk

Nagrody:

  • nagroda główna na Ogólnopolskim Festiwalu S.O.F.T w Olsztynie 2011
  • nagroda za reżyserię na Ogólnopolskim Festiwalu S.O.F.T w Olsztynie 2011
  • nagroda za kreację aktorską dla Błażeja Tachasiuka na Ogólnopolskim Festiwalu S.O.F.T w Olsztynie 2011
  • nagroda za kreację aktorską dla Łukasza Sajnaja na Ogólnopolskim Festiwalu S.O.F.T w Olsztynie 2011
  • wyróżnienie za kreację aktorską dla Łukasza Sajnaja on Ogólnopolskim Festiwalu w Szczecinie 2011
  • wyróżnienie za kreację aktorską dla Błażeja Tachasiuka na Ogólnopolskim Festiwalu w Szczecinie 2011
  • nagroda prezydenta miasta Gdańska dla najlepszego reżysera festiwalu Windowisko 2011 w postaci stypendium artystycznego 8.000 zł
  • 1 nagroda na Konfrontacjach Teatralnych w Kępicach 2011
  • 3.nagroda na Ogólnopolskiej 39. Wiośnie Teatralnej w Rypinie 2012

trailer do spektaklu:

Recenzje:

 

Przedstawienie nie należy do łatwych i przyjemnych, więc tym bardziej należy się cieszyć, że ma widownię. Czego młodzi ludzie nauczą się z niego o świecie? Byś może krytycznego spojrzenia na cudze opinie, bo Szlanga buduje sztukę na przeciwstawieniu indywidualnego spojrzenia na siebie samego i tego, co o człowieku mówią inni.

Łukasz Sajnaj, który w spektaklu gra "człowieka bez właściwości", na skraju samobójstwa z tego powodu, po metamorfozie dokonanej rękoma niejakiego Zeusa (jeszcze lepsza rola Błażeja Tachasiuka) nie przestaje cierpieć. Okazuje się, że początkowo pochlebny tłum rychło nie zostawia na nim suchej nitki. Więc może od przywdzianej maski cenniejsza jest jednak prawdziwa twarz? Wolność czynienia tego, co się naprawdę chce? A nie robienie tego, na co liczą inni.

Drugie piętro spektaklu to pytanie o to, czym jest sztuka, kim jest artysta, kto jest artystą. I znowu przewrotnie Szlanga pokazuje, jak bardzo płytkie, jak nijakie jest pojmowanie przez ludzi wszystkiego, co wiąże się z tą sferą. Seria pytań i wypowiedzi o dziele sztuki, którą oglądamy na wideo, dowodzi, że najłatwiej nam o bełkot...

Ale sztuka pociąga. Przedszkolaki, które są pytane o to, kim chciałyby być, mówią, że piosenkarzami, aktorami...I jak leitmotiw przewija się fraza: I cały świat będzie cię wielbić. Bo przecież o to zabiega każdy artysta. O sławę, uznanie, akceptację. Szlanga pyta o jakość sławy - czy o każdą warto zabiegać? Czy każda jest warta przekreślenia własnej tożsamości?

Motywem diabolicznym szturmował Malarnię Grzegorz Szlanga. Wraz z przyjaciółmi po fachu z założonego przez siebie Chojnickiego Studia Rapsodycznego stworzył wyjątkowe, bo nietuzinkowe spojrzenie na problematykę tożsamości współczesnego artysty, człowieka w ogóle, gubiącego się w meandrach kariery, żądzy sławy i popularności, nawet kosztem utraty godności. "Dzieło sztuki" reinterpretuje wątek faustyczny, szatańskim kusicielem czyniąc postać przebojowego menadżera, designera, pozbawionego jakichkolwiek moralnych dylematów sprzedawcy marzeń. To on kreuje swoje "dzieło sztuki", a więc nowego człowieka, który na twarz niespełnionego życiowo śmiertelnika nakłada maskę celebryty, gwiazdy rozsiewającej blask kontrowersji i obsceny. "Dzieło sztuki" to nie tylko świetna przygoda intelektualno-duchowa, inspirowana powieścią Erica-Emmanuela Schmitta, ale wyborna uczta dla tych, którzy szczególną uwagę zwracają na detale w przygotowaniu scenograficznym. Nawet konotujące drapieżność soczewki na jednym oku bohaterów, należących do świata Mefisto vel Zeusa Petera Lamy czy mały czerwony kapelusik na jego głowie stały się podprogowym kodem, wpisującym się w manipulacyjny wyraz spektaklu.

Anna Kołodziejska
Teatralia Trójmiasto
14 października 2011


recenzja - Gazeta Pomorska - Maria Eichler

Nowa premiera Chojnickiego Studia Rapsodycznego zmusza do myślenia i odpowiedzi na kilka pytań. I wcale nie będzie to takie łatwe. W spektaklu grają: Łukasz Sajnaj, Judyta Tachasiuk, Anna Maria Król i Błażej Tachasiuk

Rzecz nazywa się "Dzieło sztuki", a więc wkracza po części na teren autorefleksji. A że tak jest, przekonują już pierwsze sekundy spektaklu, kiedy jedna z aktorek beznamiętnie odczytuje internetowe wpisy odsądzające od czci i wiary reżysera spektaklu.

Pytanie - kim jestem - towarzyszy bohaterowi spektaklu granemu przez Łukasza Sajnaja (specjalne brawa - wygrał casting i będzie grał w Narodowym Teatrze Edukacji we Wrocławiu). Ponieważ odpowiedź jest dla niego wbijająca w ziemię, bo ocenia siebie jako nijakiego i bez wartości, więc postanawia popełnić samobójstwo.

Przeszkadza mu w tym podejrzany jegomość o ksywce Zeus grany przez Błażeja Tachasiuka. Jako spec od kreacji osobowości stwarza na nowo image bohatera. Ta nowa rola - seksownego chłopczyka w czerwonej marynarce, o czerwonych usteczkach i kredowobiałej buzi, w obcisłych getrach - na początku wydaje się mistrzostwem świata. Ale nadchodzi przebudzenie...

Spektakl wykorzystuje też nieteatralne środki przekazu. Jego integralną częścią są filmiki z serią wywiadów o tym, jak podoba się nowe dzieło sztuki. Szlanga pokazuje, że tak naprawdę nikt nie ma nic do powiedzenia, że mamy do czynienia z bełkotem, z drugiej strony - uprzedza, że tak być może będzie wyglądała recenzja jego "Dzieła sztuki". Podobnie jak to się dzieje na internetowych forach. Pojawia się pytanie o rolę artysty we współczesnym świecie i jego potrzebę akceptacji i uwielbienia. Dzieci z przedszkola (ścieżka głosowa) odpowiadają na pytanie, kim chciałyby być. Jeśli aktorem/aktorką, to dlatego, że będę sławna, sławny. - Będą cię wielbić - słyszymy. I jest to też przedstawienie o tym, jak bardzo potrzebujemy tego, żeby ktoś powiedział nam "tak", "OK, to, co robisz, jest fajne".

W pewnym sensie Szlanga być może dokonuje ekshibicjonistycznego odsłonięcia własnych kompleksów i lęków. A spektakl jest na pewno dojrzały i ważny. Polecam.

MARIA EICHLER; Gazeta Pomorska

W żadnym wypadku! Tak żenującego poziomu reżyserii i aktorstwa chojnicka scena jeszcze nie widziała. Przykre to tym bardziej, że ta tak zwana „sztuka” jest dziełem utrzymującego dotychczas w miarę przyzwoity poziom Chojnickiego Studia Rapsody

Marnego scenariusza i kiepskiego aktorstwa nie uratowały nawet efekty multimedialne. Amatorszczyzna, chłam, pseudoteatralny gniot.Tak rozpoczęta, pisana na serio recenzja skutkować by mogła nie tylko szybszym biciem serc czytających ją reżysera i aktorów, czy oburzeniem tych, którzy grę widzieli i zgotowali twórcom owację na stojąco. Nieporównywalnie gorszym okazałby się zdumiewający wpływ tej jednej, subiektywnej przecież opinii na opinię wielu. Kto wie, czy faktycznie nie uczyniłaby ona z dobrego spektaklu marnej szopki?

Jak cię widzą, tak cię piszą – jak cię piszą, tak o tobie mówią – jak o tobie mówią, takim cię czynią. Tak w skrócie zawrzeć można sens wystawionego w piątek (24 września 2010) na deskach Chojnickiego Domu Kultury spektaklu. Tytułowe dzieło sztuki, znane także jako Adam bis (w tej roli Łukasz Sajnaj), jest genialnym tworem Zeusa Petera Lama (Błażej Tachasiuk), boskiego (s)twórcy Facebooka. Powołane do istnienia jako konstrukt woli internetowego „Bruce’a wszechmogącego”, staje się bytem idealnym. I choć rzeczywistość przedstawiona na scenie wydaje się nieco nieziemska, to w istocie – taka właśnie jest nasza codzienność. „Sweetaśne focie” z wakacji na Majorce wrzucane na Naszą-klasę, Facebooka, Grono czy tysiące innych portali społecznościowych, stanowić mają o naszej pozycji. Nieważne, jakimi bylibyśmy nieudacznikami – w świecie ludzi stajemy się takimi, jakimi widzą nas autorzy równie „sweetaśnych komciów”. Czy jest sens zmieniać swoje życie, skoro po namyśle Photoshop wychodzi taniej?

Spektakl, choć utrzymany w lekkim, przesyconym humorem tonie, skłania ku poważnym przemyśleniom. Zastosowanie efektów multimedialnych oraz surowa scenografia uczyniły z „Dzieła sztuki” interesujące pod względem plastycznym widowisko. Całość wieńczy zaskakująco sprawne aktorstwo. Wspomniany Łukasz Sajnaj, choć ma za sobą stosunkowo skromne doświadczenie, dał się poznać jako dojrzały, doskonale panujący nad materią swego ciała aktor. Odtwórcy pozostałych ról: Anna Król, Judyta Tachasiuk oraz Błażej Tachasiuk – z równie dobrym rezultatem – grali głównie głosem. Ale nie musicie wierzyć tym słowom. To tylko opinia. Albo – aż opinia.

Agnieszka Straburzyńska - Glaner

W piątkowe popołudnie aktorzy amatorzy z Chojnickiego Studia Rapsodycznego zaprosili na premierowy spektakl Dzieło Sztuki. Była to opowieść o artyście, któremu zbrzydło życie, i co najważniejsze, z powodu niezrozumienia jego sztuki przez odbiorców chciał popełnić samobójstwo. Odrodził się jednak na nowo zmieniając swój wizerunek. Zarówno jedną, jak i drugą pozę artysty, wykreowała publiczność często z lubością wypowiadająca się na forach internetowych - oczywiście anonimowo. Cytowane z internetu komentarze brzmiały zaskakująco znajomo. Jeśli wśród około dwustu widzów był autor którejkolwiek, odczytanej wypowiedzi, z pewnością poczerwieniał ze wstydu. Uszło mu to płazem, bo na sali w Chojnickim Domu Kultury panowały egipskie ciemności. Być może jednak zanim napisze coś na forum ponownie, zastanowi się przynajmniej kilka razy nad swoimi słowami.

Reżyserem spektaklu był Grzegorz Szlanga. Aktorami zaś: Anna Maria Król, Judyta Tachasiuk, Łukasz Sajnaj i Błażej Tachasiuk. Tego ostatniego podziwiać mogliśmy wcześniej w spektaklu Dziecko dla początkujących. Obie role były zagrane świetnie jednak w Dziele Sztuki prym wiódł Łukasz Sajnaj. Aktor nie tylko mógł swoim wyglądem przyprawić damską część publiczności o miękkość w kolach. Pokazał też grając artystę, że wcielić się może w każdą rolę - od zrezygnowanego artysty planującego własne samobójstwo do wielbionego przez tłumy ekstrawaganckiego schowmana.

Publiczność była zachwycona o czym świadczy owacja na stojąco. Dla mnie... po prostu bomba! Jeśli studio i aktorzy będą się tak rozwijali nadal, to pozostanie mi nic tylko zrezygnować z wyjazdów choćby do Teatru Wybrzeże w Gdańsku, czy Teatru im. Aleksandry Fredry w Gnieźnie. Rezygnację przyjmę z aprobatą.

Maria Sowisło - Dziennik Bałtycki

Zdjęcia

zdjęcia: Daniel Frymark